Jacek Jastrzębski, Przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego, podczas X Kongresu Polskiej Izby Ubezpieczeń w Sopocie, wziął udział w panelu dyskusyjnym “Czy dążymy do przeregulowania działalności i czy czas się zatrzymać?”. Głównym wątkiem omawianym w panelu była filozofia regulacji rynku finansowego.
Jacek Jastrzębski wskazał, że rozwój regulacji rynku finansowego można porównać do sinusoidy, która wciąż wspina się do góry. Zaznaczył, że sztandarowym przykładem deregulacji był okres lat 80. w Stanach Zjednoczonych, czyli tzw. Reaganomics. Postawił pytanie, czy można żyć iluzją, że może istnieć rynek bez ingerencji państwa. “Widzimy to bardzo wyraźnie w działalności Komisji Nadzoru Finansowego. Objąłem funkcję w KNF pod koniec 2018 roku. To był czas, kiedy byliśmy na świeżo po aferze GetBack. Mierzyliśmy się wtedy z bardzo dużą falą działalności legislacyjnej, gdzie częściowo Komisja była inicjatorem, częściowo byliśmy uczestnikiem prac legislacyjnych. To była ewidentna odpowiedź regulacyjna na wydarzenia kryzysowe. I zawsze jest tak, że gdy mamy wydarzenie kryzysowe, ono powoduje odpowiedź regulacyjną, przerost regulacji, po czym następuje wyciszenie, uspokojenie. Po jakimś czasie wszyscy zaczynają się zastanawiać – może tych regulacji rzeczywiście jest za dużo, może się uda to złagodzić? Po czym następuje okres deregulacji. I tak deregulujemy do następnego kryzysu czy do następnego krachu. I wtedy znowu ta sinusoida się odwraca. Tak wygląda rozwój regulacji rynku finansowego, że to następuje falowo. Natomiast ta falowość nakłada się na zjawisko ciągłego narastania - czyli nigdy już nie schodzimy tak nisko, jak byliśmy wcześniej”.
Przewodniczący KNF zaznaczył, że tradycyjnie głównym “driverem” regulacji, który był obszarem zainteresowania regulatorów rynku finansowego, były kwestie związane ze stabilnością systemu finansowego i przeciwdziałaniem upadłościom oraz sytuacjom, kiedy muszą być realizowane transakcje ratunkowe, których byliśmy świadkami w ostatnim czasie w Stanach Zjednoczonych oraz w Szwajcarii. “Tych driverów pojawia się jednak coraz więcej. Kolejnym takim driverem jest rozwój technologiczny, który jest czymś nowym. Jeszcze innym driverem jest zmieniający się paradygmat ochrony konsumenta. Ten system staje się coraz bardziej skomplikowany. Bo o ile tradycyjnie regulatorów czy nadzorców finansowych frapowała głównie kwestia wypłacalności i kondycji finansowej podmiotów nadzorowanych, i na tym się skupialiśmy, o tyle teraz nasza działalność zaczyna być dużo bardziej – jak to się mówi po angielsku – „multifaceted”. Tych płaszczyzn na które musimy patrzeć jest dużo więcej, i to jest chociażby kwestia klienta czy kwestia technologii”.
Jacek Jastrzębski podkreślił, że z punktu widzenia podmiotów nadzorowanych czy każdego biznesu, regulacje to jest koszt. Wskazał, że mierzymy się obecnie z pewnym “wahnięciem się orzecznictwa” w kierunku ochrony konsumenta, co wynika zarówno z trendów globalnych, jak i specyfiki regionalnej lub krajowej. “Słyszymy, że to, co się dzieje w Unii Europejskiej, jeśli chodzi o ochronę konsumenta, to jest dramat i że to idzie w kierunku absurdalnym. Ale popatrzmy, co się dzieje w Stanach Zjednoczonych. To nie jest tak, że tam jest zasadniczo lepiej. To jest trend globalny. A wydaje mi się, że w przypadku naszej gospodarki „posttransformacyjnej”, ten efekt jest dodatkowo wzmacniany tym, że być może w latach dziewięćdziesiątych czy na początku lat dwutysięcznych, tę wrażliwość konsumencką mieliśmy trochę inną i teraz to do nas wraca”.
Przewodniczący KNF wskazał, że rola Komisji Nadzoru Finansowego jako regulatora rynku finansowego, jest szczególna. “Mówił o tym wczoraj mój zastępca, Krystian Wiercioch. Jesteśmy jedynym organem nadzoru czy jedynym regulatorem rynku, który ma jednocześnie wpisane w ustawie, w naszym mandacie, dbałość o stabilność rynku finansowego i ochronę wszystkich jego uczestników. Na czym polega nasza rola w kontekście tego, co widzimy, jeśli chodzi o orzecznictwo? Bezpośredniego wpływu na orzecznictwo nie mamy, chociaż podejmujemy bezprecedensowe działania w postaci przystępowania do postępowań sądowych, bo widzimy, że to idzie w złą stronę i nasza odpowiedzialność nie pozwala na to patrzeć obojętnie” – powiedział. “Natomiast zasadniczo to nie jest tak, że my kształtujemy orzecznictwo. To, co możemy robić, to pokazywać pewien rozsądny punkt równowagi. Pokazywać, jaki jest podział korzyści czy podział ryzyk, który my jako organ będący jednocześnie nadzorem stabilnościowym, ale też nadzorem o charakterze conduct, swoim autorytetem potwierdzamy. Mówimy - tak, to jest fair, jeśli chodzi o równowagę ryzyka i korzyści pomiędzy klientami a instytucjami finansowymi. Uważam, że w tym jest nasza duża rola i odpowiedzialność. Bo jeżeli będziemy robić bardziej proaktywnie, to być może w długim okresie będziemy też w stanie kształtować orzecznictwo i ogólne podejście klientów czy chociażby doktryny prawa. Stąd uważam, że musimy być w tym obszarze proaktywni”.
Jacek Jastrzębski wskazał, że regulacje rynku finansowego stają się bardzo szczegółowe. “To jest coś, co słyszymy od naszych podmiotów nadzorowanych, nie tylko od ubezpieczycieli, ale też od banków: że te regulacje to już nie jest prawo, to jest instrukcja obsługi. I że w zasadzie rola zarządów sprowadza się do tego, jakby czytali instrukcję obsługi jakiegoś urządzenia i mieli postępować zgodnie z nią. Że to jest bez sensu, że te regulacje są tak szczegółowe, że mówiąc kolokwialnie: drzewa zaczynają zasłaniać las. Tylko że my to widzimy nieco z innej strony. To, co ja widzę teraz, to że przychodzą do nas podmioty (i nie mówię tylko o ubezpieczycielach, to są też banki) i zadają nam konkretne pytania: że jest przepis ustawy, że nie wiedzą, jak sąd będzie ten przepis interpretował, w związku z czym niech KNF powie, jak w ocenie KNF należałoby ten przepis stosować. Zawsze jest zatem trochę źle. Bo jeżeli idziemy w regulacje szczegółową i wyjaśniamy, jak naszym zdaniem należy stosować przepisy, to wtedy spotykamy się z zarzutami, że to jest instrukcja obsługi, że przecież regulacje powinny być ogólne, że po to są zarządy, żeby brać odpowiedzialność. Tylko że później jak regulacja jest ogólna, albo jak mamy przepisy ustawy przykładowo o kredycie konsumenckim czy postanowienia ustawy o kredycie hipotecznym, to my się później spotykamy z sytuacjami, że przychodzą do nas podmioty, które mają zarządy, mają rady nadzorcze, mają wykwalifikowanych doradców, przychodzą do nas i mówią: KNF-ie, powiedz nam, jak to stosować. Bo my się boimy, że my to zastosujemy tak, jak nam się wydaje, a później ktoś inny uzna, że jednak to powinno być inaczej. To nie jest zatem tak, że my te regulacje tworzymy, jak to powiedział mój kolega Maciej Podlewski, w ten sposób że się rano budzimy i sobie myślimy przy kawie, co by tu jeszcze uregulować, gdzie by tu jeszcze śrubę przykręcić. To wynika z tego, że albo identyfikujemy jakieś nieprawidłowości, gdzie niestety ten mechanizm z lat 80. ze Stanów Zjednoczonych jednak nie do końca zadziałał i rynek sam się nie wyregulował, albo widzimy takie obszary, gdzie sam rynek nam wskazuje, że coś w jakimś obszarze wymaga wskazówek, tak, aby móc działać w sposób taki, który będzie się wydawał bezpieczniejszy. Bo jednak uzgodnienie podejścia z KNF i oparcie się na wytycznych KNF w jakimś zakresie to jest dla Was – podmiotów nadzorowanych jakaś bezpieczna przystań i nasza działalność regulacyjna, mimo że wiąże się oczywiście dla części z Państwa z obciążeniem, to mimo wszystko stwarza też przestrzeń bezpiecznego działania. I to też jest dodatkowe uzasadnienie, że tę działalność regulacyjną musimy prowadzić”.
Jacek Jastrzębski podkreślił, że historycznie, gdyby odwagi dotyczącej wypowiadania się wprost i stawiania sprawy jasno i oczekiwania jasno określonych zachowań wobec profesjonalnych uczestników rynku finansowego było ze strony nadzoru więcej, to być może dzisiaj “moglibyśmy spać spokojniej”. “Może wcześniej udałoby się spopularyzować stałą stopę w kredytach hipotecznych, może wcześniej udałoby się zrobić to, czego, dokonujemy teraz wspólnymi siłami z rynkiem, czyli zadbać o właściwe proporcje, jeżeli chodzi o wartość produktów ubezpieczeniowych dla klienta. Być może, gdyby nadzór finansowy był bardziej stanowczy w latach 2006-2008, to wcześniej doszłoby do ograniczenia możliwości finansowania potrzeb mieszkaniowych w walucie innej niż klient uzyskuje dochody. Stąd gigantyczna rola dla nas. Stąd, jeżeli podmioty nadzorowane uważają, że nadzór „się za bardzo rozpycha” w tej swojej regulacyjnej capacity i że chce mówić, jaka powinna być równowaga praw i obowiązków między klientem a instytucją finansową, to my to robimy tak naprawdę dla wszystkich. Po pierwsze, robimy to dla klientów, żeby oni mogli dostać to, co jest uczciwe i sprawiedliwe, bez konieczności pójścia do sądu. Bo jak klienci idą do sądu, to się kończy tak, jak już widzieliśmy. Po drugie, Wam – podmiotom nadzorowanym - dajemy pewne wskazówki i pewne zabezpieczenie przed niekorzystnym rozwojem linii orzeczniczej. Bo jeżeli KNF coś swoim autorytetem potwierdza jako uczciwy i sprawiedliwy podział ryzyk i korzyści, to Wam to też daje pewien obszar bezpiecznego działania. Po trzecie, działamy też w pewnym sensie dla siebie, bo wypełniamy nasz ustawowy mandat, który jest tak skonstruowany, że powinniśmy tej równowagi szukać i to poszukiwanie jest też to, co też stanowi nasze priorytety”.
Jacek Jastrzębski wskazał, że nadzór bardzo pozytywnie odbiera inicjatywy samoregulacji sektora finansowego. “Wpisuje się to w nasze priorytety na 2023 rok i te priorytety bardzo mocno się koncentrują na tym, żeby poszukiwać w wielu obszarach właściwej równowagi pomiędzy ryzykiem i korzyściami dla konsumenta i dla instytucji finansowych. My musimy tu być aktywni, bo jak my tego nie zrobimy, to inni to zrobią za nas. A jak to robią? W sposób czasami nieprzewidywalny i niezarządzalny. I wtedy już nikt nie jest w stanie tego powstrzymać. Dlatego ja bardzo bronię tej regulacyjnej aktywności, bo ona tak naprawdę - jeżeli będzie robiona rozsądnie – to ona służy wszystkim”
Przewodniczący KNF zaznaczył, że jesteśmy teraz obecnie na etapie rozwoju historycznego, gdzie rola państwa w gospodarce wzrasta. “Raczej trzeba się zastanawiać nad tym, jak to zrobić, żeby ona dokonywała się w sposób niedyskryminacyjny i w sposób szanujący interesy wszystkich uczestników, w tym też właścicieli prywatnych. Natomiast jednym z tych elementów rosnącej roli państwa jest rosnąca rola aktywizmu regulacyjnego. Ja tego aktywizmu regulacyjnego mimo wszystko bronię – głównie dlatego, że jeżeli my tego nie zrobimy, to ktoś inny to zrobi za nas, ale kierując się być może trochę innymi założeniami. Właśnie takimi, jakimi kierują się sądy, rozstrzygając konkretne sprawy sądowe. I ten świat, który może nam się wtedy wytworzyć, może niekoniecznie nam odpowiadać. Wtedy już będzie za późno, stąd też taka potrzeba”.