Rafał Mikusiński, Zastępca Przewodniczącego KNF odpowiedzialny w Urzędzie KNF za nadzór nad rynkiem kapitałowym, wystąpił podczas CFA Society Poland Annual Conference – Financial Markets: Acclimating to the New Reality
***
Szanowni Państwo,
bardzo dziękuję CFA Society Poland za zaproszenie i za możliwość podzielenia się opiniami i spostrzeżeniami na temat stanu polskiego rynku kapitałowego.
Nasz rynek finansowy do niedawna albo był za młody, aby mocno doświadczyć efektów „dot-com bust" z przełomu lat 1999 i 2000, albo zbyt peryferyjny, aby na przykład odzwierciedlić w pełni chaos po zamachu na World Trade Center w Nowym Jorku we wrześniu 2001 r. Był także jeszcze zbyt mało rozwinięty i dość hermetyczny, aby tak jak inne rynki „zatonąć” w czasie załamania roku 2008. Wreszcie kryzysy południowych gospodarek Europy z roku 2012 ominęły nas w znacznym stopniu - miedzy innymi z uwagi na siłę naszej gospodarki. W międzyczasie wspierały nas bardzo mocne bodźce w postaci wstąpienia do Unii Europejskiej i związane z tym transfery finansowe, a także obniżające się od ponad 15 lat stopy procentowe, co w rezultacie przyniosło niepowtarzalny rozwój naszej gospodarki.
Nie można stwierdzić, że osiągnęliśmy powszechny wzrost zamożności społeczeństwa, ale faktycznie znaczna jego część bardzo podniosła swój status finansowy. Teraz jednak sytuacja jest inna. Z całą siłą uderzają w nas, jak i w inne kraje, wszystkie negatywne zjawiska globalne i geopolityczne. W przeszłości rynki finansowe doświadczały i wojen i głębokiego załamania, wysokiej inflacji, niepokojów społecznych, wreszcie wysokich stóp procentowych. Można wymieniać więcej negatywnych czynników, jednak nie w tym rzecz. Nigdy wcześniej nie kumulowały się one w tak krótkim czasie, wzmocnione globalną pandemią i liczbą nieprzewidywalnych wydarzeń o międzynarodowym oddziaływaniu. Co jest kluczowe i zapewne wszyscy to dostrzegamy, zmiany społeczne i technologiczne nabrały bardzo wysokiego tempa, które utrudnia racjonalne podejmowanie decyzji – brakuje czasu na staranną analizę pośród ogromnej ilości informacji. Równolegle, w równie szybkim tempie, dochodzi do erozji autorytetów. Ekonomiści gremialnie nie trafiali ze swoimi prognozami, większość banków centralnych nie sprostała swoim zadaniom, między innymi mandatowi utrzymywania niskiej inflacji, utrzymując zbyt długo luźną politykę monetarną. Rządy wielu państw zbyt późno dostrzegły zagrożenia dla funkcjonowania gospodarek wynikające z zaburzeń w globalnym handlu. Podobnie przedsiębiorstwa nie doceniły uzależnienia od dostawców, zaś ci z kolei nie zareagowali odpowiednio na zmiany na rynkach surowców i na efekty pandemii Covid-19 w zakresie dostępności odpowiednich pracowników.
Pośród tego zamieszania, chaosu informacyjnego, morza dezinformacji, bardzo trudno odnaleźć się profesjonalnym inwestorom, analitykom. W jak trudnej więc sytuacji znajduje się inwestor indywidualny? Przecież fundusze zarządzane pasywnie, czy też indeksowe, również wymagają wiedzy o podejmowanym ryzyku związanym ze strukturą portfela. Niestety, wątek niskich kosztów niesłusznie przesłania te trudniejsze, a dużo ważniejsze zagadnienia, tymczasem korzyść w postaci niskiej opłaty może okazać się niewystarczająca, kiedy straty portfela sięgają kilkudziesięciu procent. Proszę zauważyć, że kupując fundusze indeksowe inwestujemy w dobre i złe spółki. Warto więc podjąć trud przeglądu portfela takiego funduszu przed podjęciem decyzji inwestycyjnej.
Wreszcie mamy do czynienia z kuszącym rynkiem aktywów cyfrowych, który uległ załamaniu, ale przecież nie tak znowu dawno był na mocnej fali wznoszącej – zarówno jeśli chodzi o zainteresowanie, jak i potencjalne stopy zwrotu. Jak zwykle (oczywiście po czasie) widać wyraźnie, że pojawienie się masowych reklam, zaangażowania celebrytów, wreszcie zjawisko „FOMO” zwiastuje rychłe odwrócenie sprzyjającej sytuacji. Tymczasem, na skutek nadal jednak peryferyjnego charakteru naszego rynku i chronicznego braku kapitału, nie przeszliśmy choroby w postaci inwestowania w spółki z wykorzystaniem tzw. SPAC. Niestety, nie przeszkodziło to zapaść wcześniej na grypę określaną jako afera GetBack.
Nieprzypadkowo porównałem tamtą sytuację do grypy – na którą jak wiadomo co roku przygotowywane są szczepienia. Jak przy szczepionce tak i w przypadku regulacji – przepisów mających być remedium na nieprawidłowości, opieramy się na przeszłych danych. Dlatego nie można oczekiwać, że w pełni zabezpieczą rynek w przyszłości. Proszę zauważyć, ile osób lekceważy możliwość przyjęcia szczepienia i potem choruje? Tak samo, ile osób nie zwraca uwagi na informacje (lub ich brak) przy kupnie instrumentów finansowych? Nie dość, że tracą z własnej winy pieniądze, to jeszcze często popełniają taki błąd ponownie.
Niestety, nie będzie łatwo ustrzec się przed kolejnym, niejednoznacznym zjawiskiem, w postaci ESG. O ile dbanie o środowisko, ład korporacyjny, szeroko pojętą równowagę w biznesie jest uzasadnione i bardzo potrzebne, o tyle wiele instytucji rynków finansowych zdążyło te słuszne zasady już wypaczyć.
Podam przykład do Waszego rozważenia – czy inwestycja (kapitałowa) w spółkę wytwarzającą dużo zanieczyszczeń, albo która nie bilansuje korzyści dla akcjonariuszy z korzyściami dla pracowników czy lokalnej społeczności – jest niewłaściwa z punktu widzenia celów ESG? Przecież będąc akcjonariuszem – oczywiście na tyle istotnym, aby samodzielnie lub we współpracy z innymi - można i należy oddziaływać na zarządzanie taką firmą tak, aby zmieniła swoje cele biznesowe czy sposób funkcjonowania.
Tymczasem wiele firm wykorzystało efekt „hype” dotyczący ochrony środowiska i zrównoważenia elementów ekosystemu gospodarki do sprzedaży swoich obligacji lub oferowania instrumentów spółek, które nic nie mają wspólnego z promowanymi celami, natomiast znakomicie napędzają sprzedaż i przychody tych firm. Oczywiście w zamian pojawia się wiele nowych regulacji, nawet zdaniem nadzorów – nadmiernych – gdzie umyka zrozumienie potrzeb i możliwości inwestora indywidualnego, który chciałby się odnaleźć w coraz bardziej skomplikowanym świecie finansów. Trudno bowiem stwierdzić, że dodatkowe przepisy, na dodatek tworzone raczej latami niż miesiącami - adekwatnie zaadresują przyszłe ryzyka i nieprawidłowości na rynku.
Jedynym rozwiązaniem jest zaufanie do rynku finansowego – a dokładnie do jego instytucji – czyli do pracowników, którzy te instytucje tworzą. Dla jasności – wymienię wszystkie rodzaje instytucji – to są firmy inwestycyjne, banki i ich biura maklerskie, towarzystwa funduszy inwestycyjnych, firmy ubezpieczeniowe, firmy audytorskie i doradcze, spółki publiczne i ich doradcy, a także obsługujące je kancelarie. Wreszcie spółki infrastruktury – giełdy, instytucje rozliczeniowe. Każda z nich – to jest pracownik każdej z nich, a przede wszystkim zarząd i rady nadzorcze, mają obowiązek działać rzetelnie na rzecz uczciwego i bezpiecznego funkcjonowania rynku.
Oczywiście nadzór i jego pracownicy nie są zwolnieni z tego obowiązku, a wręcz jesteśmy szczególnie objęci tą powinnością - jednak w naszym imieniu podkreślę, że jest to trudna rola mając na uwadze zadania pilnowania porządku, wymierzania kar za nieprzestrzeganie przepisów - a jednocześnie wspierania i rozwoju rynku. Dlatego przykładam dużą wagę do odpowiedniej edukacji i wymogów wobec osób działających na rynku – w tym kontekście to bardzo dobrze, że są osoby, które osiągnęły niełatwy status posiadacza tytułu CFA.
Przyjmuję, że Wasz wysiłek, aby zdobyć ten tytuł, wynika z zamiaru profesjonalnego i uczciwego działania na rynku finansowym czy to jako pracownik instytucji, czy w ramach własnej działalności inwestycyjnej. Jako Komisja Nadzoru Finansowego wspieramy i szanujemy takie postawy, dlatego gratuluję posiadania tytułu CFA. Bardzo dziękuję za Waszą uwagę.